czwartek, 7 stycznia 2010

Kucharzenie

Jestem chora:( Zaczęło się od drapania w gardle i katarze, skończyło na zginaniu w pół, astmie oskrzelowej i przymusowym zwolnieniu na tydzień (na razie). Ale za to mogę się wyspać, pograć w RollerCoaster Tycoon 3. To wciąga. Do tego nowy wzór makatki i książka o haftach krzyżykowych. Ale ja nie o tym.

Za sprawą audycji Pawła Lorocha w Antyradiu zabrałam się za poszukiwania ciekawych przepisów. Na pierwszy ogień poszły bułeczki maślane. Bo to jak ciasta się robi:)
Zaczęło się niewinnie od wyrobienia drożdży i podgrzani maślanki (czy ona ma się rozwarstwiać?). Potem tylko wyrabianie, wyrabianie i jeszcze raz wyrabianie masy. I formowanie bułeczek. W założeniu miały być w innym kształcie, ale jak na pierwszy raz;p.



Potem było czekanie aż wyrosną...i pieczenie.



Efekt wyszedł zadowalający. Słodkie,puszyste. Zdecydowanie pasujące na śniadanie do dżemu. Może by tak następnym razem nadziać je nim? Hm... W każdym razie szybko skonsumowaliśmy co mieliśmy. Podzieliliśmy się nawet z łosiami:)



Teraz wykorzystam resztę maślanki na inne bułeczki:)

Ocena:
łatwość: +6 (za wyrabianie masy)
mniam: + 7
czas: 2h (z wyrośnięciem)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

czy łosie to my?:))) były mega klawe,mój przydział nawet nie doszedł do domu:"):)

Dziadu z lasu pisze...

Tak z innej bajki: może Cię zainteresi: kanał youtube z japońskimi przepisami
http://www.youtube.com/user/cookingwithdog
i fajnie mówią "słłis łoteł fłom szłimps" :D

Kiane pisze...

-> Łosie. No ba:) 2 piętra to bardzo duża odległość

-> Christof Rany.. dobrze że pokazują co trzeba z tym zrobić. Może się skuszę za jakiś czas...

shayla-lunatic pisze...

Rany Boskie, prawdziwa Pani Domu się z Ciebie robi o_o' Magia ślubu ;P? Chciałabym spróbować kiedyś Twoich specjałów, niekoniecznie w japońskiej wersji ;P
Kuruj się :*!