czwartek, 27 października 2011

6 i koniec...

Dużo się działo.
Dzień 6. Film "Oki" koreańskiego reżysera Hong Sang-soo. Podobno bardzo koreański i mało zrozumiały. A ja się zakochałam. Film w pierwszej trójce. Opowiada o miłości... ale inaczej. Zawiera się w 4 miniaturkach. Widziane oczami -jego reżysera. Jej- studentki szkoły, tego 3 wykładowcy. I ponownie jej- w formie filmu. Po prostu piękne. Do tego Seon-gyun Lee w roli głównej. Sympatyczne. Jak dla mnie jednak optymistyczne. Po prostu piękne. Żałuję, że nie dotarłam na inny film tego reżysera. I zdecydowanie dziękuję organizatorowi, że się uparł i ten film na festiwalu był.

Dzień 7."Jedz i pij, mężczyzno i kobieto" Ang Lee. Nie wiem czemu wszyscy uparli się, że to film o jedzeniu i gotowaniu. Dla mnie to był tylko dodatek. Historia kucharza, który mieszka z dorosłymi 3 córkami. Każda z nich szuka miłości, każda ma swoją historię. O trudnych wyborach, miłości rodzicielskiej. Refleksja jak mało znamy swych rodziców. Film nie nie rozczarował, choć i nie zachwycił.

Dzień 8 + film zamknięcia.
"Późna jesień" Kim Tae-yong. Jak się cieszę, że dotarłam. Film dziwny bo jest to remake starego filmu. W kooperacji ze Stanami Zjednoczymi więc akcja dzieje się w Seatle. Bohaterami są chinka - która wyszła z więzienia i Koreańczyk - loverboy. Historia niby banalna. Przypadek sprawia, że się spotykają i razem podróżują. A jednak... Historia prosta, ale pięknie opowiedziana. Nie razi, że dzieje się w USA. I największy plus. Hyubin. Świetna rola i dobra gra. Okazało się że znam go z dram. Miłe rozczarowanie.

Przed filmem zamknięcia jeszcze raz obejrzałam "Nocny połów". Zdecydowanie im więcej razy oglądam tym bardziej mi się podoba i więcej szczegółów dostrzegam.

"Posępna noc" Yoon Sung-hyun. Podobno debiut reżyserski. Z młodymi aktorami. Szczęka mi opadła, wstrząsnęło mną i prawie się popłakałam. Piękne. Historia przedstawiona dwoma torami: w czasie obecnym i retrospekcji z punktu widzenia bohaterów. Oś toczy się wokół samobójstwa chłopca w klasie przed maturalnej. Ojciec usiłuje dowiedzieć co się stało i odszukuje przyjaciół syna. Wiadomości są umiejętnie dozowane w pewnej kolejności. Tak że powoli poznajemy relacje między chłopcami, ich zachowania. I gdy już można się "domyślić" co się stało, cały świat zmienia się do góry nogami. Z całego filmu wyziera samotność i nie zrozumienie. Kogo można nazwać swoim przyjacielem. Jak słowa potrafią ranić. Film wspaniały.

Podsumowując. Bardzo żałuję że ten tydzień się skończył. Filmy klimatyczne, inne. Atomosfera magiczna. Szczególnie komentarze Pana Królikowskiego. Naprawdę wielki ukłon dla organizatorów. Już czekam na przyszły rok.
Po namyśle moja pierwsza 3:
1. Taipei Exchanges
2. Oki
3.Posępna noc

Jak się okazało obejrzałam 12 filmów z 29. Niezły wynik. W przyszłym zaprę się i obejrzę więcej. :)

niedziela, 23 października 2011

Festiwal 5 Smaków dzień 4 i 5

I tak znowu wylądowałam na przeglądzie filmów Hou Hsiao-hsien.
"Kwiaty Szanghaju". Poszłam z ciekawością, ponieważ o domach rozpusty było. No i znowu Tony Leung. Tym razem mówiący, acz oszczędnie. Film kręcony 39 ujęciami. Znaczy nie cięty. Ciągnący się pełen opium. Bardzo bardzo mi się podobał. Podgryzające się panie, sponsorzy... Tak zdecydowanie lubię takie klimaty. Do tego piękne stroje. Warte zapamiętania.
Potem nastąpiła przerwa na chińskie jedzonko i powrót na nocny maraton filmów koreańskich. Znaczy kino grozy. Wejście grozy też bo ludzie się pchali co by pierwszymi być. Filmy miały być 3.
"Nocny połów" Park Chan-wook. Reżyser znany z trylogii zemsty i ukochanego "I'm cyborg but it's ok". Film dziwny. Składający się z 2 opowieści. Pierwsza część klimatyczno mroczna, nie realna. Druga jakoś mało pasująca. Znaczy jakby dalsza kolej losu bohatera. Ale.. jakoś tak całe to napięcie diabli wzięli. A bez znajomości minimalnie kultury koreańskiej film wybitnie nie zrozumiały. Czekam mnie powtórka z tej miniaturki (30 minut) w środę jako film zakończenia. Tia.. Ale i tak mi się podobał. Głównie muzyka;p
Film 2."Ujrzałem diabła" reż. Kim Jee-won. Znana obsada. Byung-hun Lee znana mordka z Irisa. Grał nieźle, ale mam niecne podejrzenia że to aktor 3 min. Min-sik Choi - pan od Oldboya. Znowu grał psychola.. Dla mnie to taki odpowiednik Nicholsona. Sam film świetny. Horrorem go bym jednak nie nazwała. Thriller tak. Dużo krwi i scen przemocy. Jak ktoś wrażliwy na ból jest nie radzę oglądać. Generalnie zmusza do refleksji: jak cienka granica jest pomiędzy dobrem a złem. Do czego prowadzi zemsta. I kto tu jest psycholem? Ale film cuuudo.
ps. jakiś pan z radia się nas pytał o wrażenia. Hm.. ciekawe gdzie swój głos usłyszę.
Tu powinna być recenzja 3 z filmów "Opowieść o 2 siostrach" tego samego reżysera.Zasiadłam pełna dobrych chęci. Film zaczynał się niepokojąco z lekkim posmakiem Sadako. Nie wiem ile wytrzymałam. Zdecydowanie nie lubię wyskakujących z szafy potworów i pruszących telewizorów. Zamiast się bać poszliśmy do domu.O.

5 dzień stał pod znakiem Pana Hsiao. "Cafe Lumiere" jest o tyle ciekawe, że kręcone w Japonii i z obsadą tego kraju. Dużo ujęć Tokijskich pociągów, mało dialogów. A jednak sympatycznie. Spokojnie i pozytywnie. Choć jak dla mnie streszczenie ma się średnio do filmu. W każdym razie miły film na niedzielne popołudnie.

piątek, 21 października 2011

Festiwal 5 Smaków dzień 3

Od początku się cieszyłam. Norwegian Wood. Wreszcie na dużym ekranie. Proza kochanego Murakamiego...

Zaczęło się od dzikiego tłumu osób. Na szczęście nie dałam się zdeptać i zajęłam strategiczne miejsce w 3 rzędzie. Potem zamiast orga na scenę wyszedł pan który mówił trzymając rękę w kieszeni spodni. Stwierdził czego nie będzie w filmie, podał swoje ulubione cytaty. Nie żeby spoiler zrobił. Na koniec względnie powiedział co autor miał na myśli i nie potrafił przypomnieć sobie nazwiska reżysera. Potem zasiadł koło mnie i do swej kobiety co jakiś czas komentował film(w trakcie). Szpecialista><'

Sam film... Ma zalety. Piękny japoński język. Ładne ujęcia takie klimatyczne. Muzykę dopasowaną do klimatu. I jak się okazało 2 znajomych aktorów. W tym, nie przeczę, klatę głównego. I jeśli by nie patrzeć, że to ekranizacja prozy Murakamiego byłabym nawet zadowolona. Jednak ten film miał być na podstawie Norwegian... i wychodzi na to, że całe 472 stron obraca się wokół seksu z głównym bohaterem i stwierdzenia: "Jestem sucha". Jeśli ktoś nie czytał Murakamiego myślę, że film by go zniechęcił. Jeśli ktoś czytał, to nie musi być "ortodoksyjnym" fanem by go wykręciło. To była wolna interpretacja na temat. Do tego cała magia książek, drugie dno i świat równoległy... tego po prostu nie było. Zawiedziona jestem.Ech..

czwartek, 20 października 2011

Festiwal 5 Smaków dzień 2

Dzisiejsze danie główne: przegląd twórczości Hou Hsiao-hsien. Tajwański znany reżyser. Dla mnie od dziś też. Film "Miasto smutku". Podobno kopii na świecie jest kilka a jedna leży pod łóżkiem pewnego wykładowcy. Czego to się nie dowie człowiek z anegdotki prowadzącego. Co do filmu... Rocznik 89. Odnosi się do historii i wydarzeń kiedy Tajwan uwalnia się od okupacji Japonii i chwilę później trafia "w ręce" Kuomintagu. Film.. specyficzny. Niejednolita narracja, przemijający czas. Trzeba się skupić. Jednak mi to jakoś nie przeszkadzało. Pewnie przyzwyczajona jestem. Jednak wydarzenia historyczne to tylko tło dla opowieści o rodzinie. O braterstwie. I tu znakomita rola Tonego Leung Chiu Wai, który zagrał głuchoniemego bohatera. Ale może nie obiektywna jestem bo aktor należy do ulubionych.
W każdym razie film wart obejrzenia. Z gatunku tych do myślenia. Nie rozumiałam, czemu w niektórych momentach widownia się śmieje... Ale cóż.
A jutro Norwegian Wood:)

A na zakończenie reklama która była przed filmem i mnie rozbawiła:D

środa, 19 października 2011

5 smaków

Festiwal 5 Smaków rozpoczęty. Tym razem do programu dorwałam się wcześniej, a nie jak w latach ubiegłych po fakcie lub w trakcie. Tak więc karnet zakupiony i dziś odebrany. DO tego dostałam katalog - rzecz cenna. Nie dostałam smyczy- nie powinnam czy pan mi nie dał? Ale za to zakupiłam eko-torbę gadżeciarską.A co.
Program Festiwalu jest napięty (trwa tydzień) i skupia się tym razem na kinie Tajwańskim oraz Koreańskim. Do tego perełka z Japonii oraz filmy klasy B. Program ułożony jest na dwa kina i to od godziny 18. To duży pozytyw bo na Warszawski Festiwal Filmowy nie dotarłam z powodu głupich godzin.
Tak więc dziś był film otwarcia. Przez dużą ilość osób/ brak organizacji?/ impreza rozpoczęła się z 10 minutowym opóźnieniem. Były przemowy, gratulacje...Pozostawię je bez komentarza.A potem film.
"Taipei Exchanges" w reżyserii Hsiao Ya-chuan. Wyszłam oczarowana i pod dużym wrażeniem. Teoretycznie film opowiada o losie dwóch sióstr. Jedna chciała założyć kawiarnię, druga jej pomaga. Ale... dla mnie zawiera w sobie wiele historii: o miłości siostrzane, relacjach z rodzicami. O miłości szczęśliwej i nie. O marzeniach spełnionych i dążeniu do nich. Na koniec pozostaje refleksja... czy to do czego dążymy to to o czym naprawdę marzymy?
Muzyka, ujęcia, gra aktorska... od samego początku czułam, że film będzie mi się podobał. I się nie zawiodłam. Film jest nastrojowy, spokojny.Pełen uczuć i nie domówień. Ale jeśli ktoś chce wybuchów, scen miłosnych czy podania treści wprost to nie tędy droga. Ten daje dużo do myślenia.
To był mój pierwszy film Tajwański. I jeśli wszystkie są tak dobre to dodam je do ulubionych i znajdę miejsce na półce.
A tu zapowiedź filmu: