środa, 24 września 2008

Instynkt macierzyński

No i stało się. Pierwszy ślub za nami. A grafik w tym roku będzie napięty. No chyba że zrobimy focha z przytupem i melodyjką i nikt nas nie zaprosi. (to nie jest hint;p)
Pierwszy był Tomasz zwany popularnie Tomaszem z rodu Tomaszów. Mimo nowoczesnego kościoła ślub przepiękny. Suknia cudna państwo młodzi szczęśliwi. Oby tak im pozostało no może bez tego uśmiechu pana młodego. Jeszce raz kochani wiele szczęścia.^*^

Zaczynam u siebie widzieć niepokojące objawy. Między jednym bieganiem a drugim- aktywny weekend to norma. Wczoraj na imieninach mego słonka ciocia przyprowadziła Tofika. Dla niewtajemniczonych jest to piesek wielkości kieszonkowej. Kkanapowy. Ni to yortk ni to świnka morska na wysokim podwoziu. No i jak się tak rozłożył na naszej kanapie to mi się ooo zrobiło i oczka zaszkliły. Zaczęłam się poważnie zastanawiać czy takiego słodziaka sobie nie kupić. Albo może lepiej świnkę morską? Ale taką słodką jak ś.p. Josephin. Mogłabym ją głaskać i tulić i czesać i... Nom. Jedyną rozsądną myślą jest to że kto by się nim/i opiekował gdybyśmy postanowili wybyć na wakacje? No i czy Shay by się nie zakichała u nas.
Na razie w ramach robienia sobie dobrze i do opiekowania się kupiłam sobie azalkę. Taką jaką miałam od pitera. Niestety zmarła po 10 latach. Ata jest taka malusia i fajna. I poprostu MUSIAŁA być moja. I już jej doniczkę kupiłam. Nawet się na ceramiczną szarpnęłam. I do niej przemawiam i w piątek ją przesadzę ^^ może tulić jej nie będę ale podcinać i dbać by się nie ususzyła to i owszem:)
Teraz robię oooo i idę na nią patrzeć.
A ogólnie to wszyscy zdrowi na umyśle.

Ps. A czy ktoś uważał że ja o dzieciach myślę? ;p

poniedziałek, 15 września 2008

Czas leci a .... chodzi. No i jakoś tak się zeszło że z moją połowicą miesiąc z kawałkiem już mieszkamy. I wszyscy żyją i stan talerzy się nie zmienił. Z kubkami to inna sprawa;p Na początku były pewne zgrzyty ale teraz już idzie ku lepszemu. Każde z nas się dostosowuje. I nawet o to kto gra na kompie się nie kłócimy^^
W ostatnim czasie jak nie my krążymy po licznych imprezach. Urodziny, imieniny, śluby. Wrzesień być pracowity:)

Jak już wiadomo od października wracam na studia. W ramach kombinowania patrzyłam czy może nie załapię się na stypendium. Ta.. niestety miałam w kolegu życie prywatne i nie jestem kujonem. Mam tylko 4,66 ;p Tylko bo by otrzymać w ZNP granty trzeba mieć 4,80. Ta.....

A poza tym ja protestuję! Miała być jesień a ta pogoda to o zimę zahacza. No i jakoś chyba kalendarzowej jesieni nie ma:/ Wyższą temperaturę poproszę!


ps. Kolejni znajomi planują ślub. Jakaś epidemia albo co. My i tak swoje wiemy;p

środa, 10 września 2008

Noootka^^

Dawno mnie tu nie było. A wiele się działo.
Po 1. Od miesiąca mieszkamy z mym słońcem razem. Na swoim. I jeszcze żyjemy;p Odbyliśmy nawet parapetówę. Baaardzo udana. Dziękujemy wszystkim za przybycie:* Jak zauważyliśmy na swoich imprezach człowiek nie je i dużo chodzi. Mam nadzieję że sałatka była dobra bo załapałam się tylko na wylizywanie miski i zmywanie;p

W połowie sierpnia byłam u mej Kochanej Shay:* Spędziłam tam 4 dni cudownych wakacji. Naprawdę było wspaniale. A wróciłam z nową fryzurą i kolorem:D I nie będąc skromną jest mi w niej zajebiście;p Dziękuję memu prywatnemu styliście za pomoc w kuchni. I niech mi tu ktoś powie że kobiety są bezradne;p

We wrześniu rozpętało się piekło. Znaczy wróciłam do pracy. A że u nas panuje choroba zwana ciążą to mam ustawione zastępstwa do końca roku. To będzie ciężki rok. A do tego znowu jestem na studiach. Zaoczna pedagogika w ZNP. Jakbym miała za dużo czasu;p W planach jest jeszcze wypad w marcu/kwietniu do Paryża z matulą ( i autokarem gimnazjalistów). I coś jeszcze. Jak po drodze nie padnę.
A że mamy już net to będę zdawać relacje. Cytując moją matulę"Nasza rodzina da sobie radę" to może jeszce na jakiś kursik skoczę? żartuję;p