piątek, 4 lutego 2011

Idzie luty..

Zimno, ciemno i mokro. Dobrze, że chociaż śnieg pada.
Po raz pierwszy wzięłam proszek na ból głowy. Bo by chyba mi odpadła. Usiłuje zjeść mnie kolejna fala grypy. Staram się bronić, ale mam szanse polegnąć. Moje dzieci było dziś 10 z 25. W tym dwoje nadal na mnie prycha. To ja weekend pod kocem.

Co poza tym? Chwilowa przerwa w nawale pracy. Semestr zakończony, a me oczko w głowie czyli strona uzupełniona. Z wytęsknieniem czekam na ferie.. mimo że jestem placówka nie feryjna;p

Wróciłam do haftowania. Może wielkie dzieło zostaje zawieszone, ale kilka pomniejszych jest w trakcie robienia:) Do tego zostało mi poleconych kilka niesamowitych książek. Eh marzenie by pójść do empiku i wybrać to co się chce jest nadal aktualne. Ale się ograniczam. A... i zapisałam się na dwa kursy. Robienia pierniczków i designu japońskiego. ^^ ciekawe na ile mi zapału starczy;p

1 komentarz:

shayla_lunatic pisze...

Życzę Ci ferii ;D
Pierniczki są złeeeee, ale efekty drugiego kursu chętnie zobaczę :D
Trzymaj się ciepło i nie choruj!